Tanie wina z lat 90 – nostalgiczna podróż po smakach PRL-u i początku transformacji








Co piło się w Polsce w latach 90? Wspomnienia z kiosku i sklepu spożywczego

Lata 90. to czas pełen przemian — Polska po transformacji ustrojowej powoli przyzwyczajała się do smaku wolności. A razem z tą wolnością przyszły także zmiany na sklepowych półkach. Jednak zanim pojawiły się markowe importowane trunki, królowały tanie wina, które można było kupić za grosze w każdym kiosku RUCH-u czy małym sklepie spożywczym. Dla wielu ludzi były one namiastką luksusu, dla innych – codzienną towarzyszką rozmów, dylematów i chwil wytchnienia po ciężkim dniu. Nie każdemu jednak chodziło o smak – liczył się efekt, dostępność i cena.

Tanie wina z PRL i początku lat 90 – kultowe marki, które przeszły do legendy

Do ikon tego okresu należały takie wina jak „Wino Patykiem Pisane”, „Czarny Rycerz”, „Karpackie Złoto” czy „Fago”. Ich nazwy często brzmiały dumnie, wzbudzały ciekawość lub… grozę. Nierzadko butelkowane były w najtańsze opakowania, bez etykiety lub z prostą grafiką, która miała sugerować jakość, ale w rzeczywistości maskowała mizerne pochodzenie trunku.

Wina te były słodkie lub półsłodkie — ich smak przypominał bardziej soczek winogronowy pomieszany z etanolem niż prawdziwe wino. Wystarczyło kilka złotych, by zakupić litrową butelkę – często bez akcyzy, za to z dużą dawką nieznanego pochodzenia alkoholu fermentacyjnego. Nierzadko wino rozlewano lokalnie, metodami chałupniczymi, co skutkowało wyjątkowym „bukietem aromatycznym”.

Przeczytaj też:  Ile cm członka powinien mieć 14-latek – co mówią normy rozwojowe i lekarze

Dlaczego tanie wina były tak popularne? Społeczne i ekonomiczne realia lat 90.

Jednym z głównych powodów popularności tanich win był ich niski koszt. W czasach, gdy przeciętny obywatel liczył każdy grosz, te produkty oferowały szybki i tani sposób na odprężenie się. Ponadto wino kojarzyło się z czymś bardziej romantycznym niż wódka – która dominowała na polskich stołach w PRL-u.

Nie bez znaczenia były również trendy społeczne. Na przełomie lat 80. i 90. wina te cieszyły się popularnością wśród młodzieży, artystów, robotników i studentów. Często popijano je z jednego kubka lub bezpośrednio z butelki, siedząc na ławce w parku czy pod blokiem. Takie obrazy dziś są już rzadkością, ale dla wielu stanowią nostalgiczne wspomnienia z lat młodości.

Jakie były smaki tanich win lat 90? Czerwone, białe i… z dodatkami

Paleta smaków była ograniczona, ale konkretna – tanie wina dzieliły się na „wytrawne”, „półsłodkie” i „słodkie”, choć ten podział miał więcej wspólnego z marketingiem niż faktycznym profilem smakowym. Najczęściej spotykane były wina czerwone, rzadziej białe, a jeszcze rzadziej różowe. Do najczęściej wyczuwalnych smaków należały: sztuczne wiśnie, porzeczki, winogrona i jabłka.

Niektóre bardziej odważne marki próbowały wzbogacać swoje produkty o dodatki smakowe. Pojawiały się wariacje z mięta, ziołami lub… o smaku coli. Choć dla współczesnego konsumenta brzmi to jak zbrodnia enologiczna, w latach 90. nie brakowało chętnych do eksperymentowania z czymś nowym – bo alternatyw było niewiele.

Wino marki wino – mem, legenda czy znak czasów?

Współczesne pokolenia znają hasło „wino marki wino” głównie z memów lub filmów dokumentalnych opisujących realia transformacji lat 90. Ale dla ówczesnych konsumentów było to powiedzenie jak najbardziej dosłowne – wiele tanich win nie miało jasno określonego pochodzenia czy składu. Powstawały z najtańszych dostępnych surowców fermentacyjnych, a ich smak był dziełem przypadku lub najprostszych chemicznych dodatków.

Przeczytaj też:  Border Collie – waga, charakter i wskazówki dotyczące wychowania tej rasy

„Wino marki wino” stało się symbolem – nie tylko tanich trunków, ale całej epoki, w której kreatywność producentów prześcigała kontrolę jakości. Zupełnie realne były sytuacje, w których osoby po spożyciu takich win kończyły z objawami zatrucia lub ciężkiego kaca, który trwał dłużej niż dobra passa transformacyjna na giełdzie.

Jak tanie wina wpisały się w popkulturę? Piosenki, literatura i kino

Wino tego typu zostało wielokrotnie uwiecznione w twórczości artystycznej. Znajdziemy je w tekstach piosenek zespołów punkowych, w poezji ulicznej, opowieściach z blokowiska, a nawet w filmach. Tanie wino stało się nieodłącznym atrybutem „niepokornego artysty”, „łobuza z podwórka” czy „filozofa miejskiego życia”.

Dla niektórych autorów był to symbol sprzeciwu wobec konsumpcjonizmu i pogoni za luksusem. Dla innych – jedyny napój dostępny pod ręką, który zadowalał potrzebę towarzyskiego kontaktu i refleksji nad losem kraju w okresie transformacji. Z biegiem lat jego rola ewoluowała – dziś pojawia się już głównie jako symbol epoki, do której wielu wraca z uśmiechem, a inni z nutką zażenowania.

Czy dziś można jeszcze kupić wina jak kiedyś? Powrót nostalgicznego trendu

Choć wiele legendarnych marek zniknęło z rynku, to tanie wina nadal istnieją – ale w zupełnie innej formie. Dziś nasz wybór jest o wiele większy, a standardy jakości znacznie wyższe niż trzy dekady temu. Jednak pozostaje grupa producentów, którzy z premedytacją tworzą napoje stylizowane na dawne czasy – z retro etykietami, nazwami sugerującymi powrót do przeszłości, a nawet recepturami stylizowanymi na te sprzed lat.

Moda na retro coraz częściej gości na sklepowych półkach. Warto jednak pamiętać, że współczesne wina „dla wspomnień” znacząco różnią się od tych, które królowały na ławkach i podwórkach lat 90. Mimo wszystko, dla niejednej osoby otwarcie takiej butelki to jak przeniesienie się w czasie – do okresu młodzieńczej beztroski (niekoniecznie rozsądku), znajomych twarzy i smaków, które wtedy wydawały się „całkiem niezłe”.

Przeczytaj też:  Co sie stało z byłą żoną Eminema? Tak dzisiaj wygląda 50-letnia Kimberley Anne Scott